15 maja zbliża się wielkimi krokami... a oświadczenie lustracyjne leży na podłodze pod biurkiem. Niepodpisane... :) Nie będę podkręcał napięcia, urodziłem się w 1968 roku, moja rodzina nie ma korzeni solidarnościowych, ani komunistycznych. Podsumowując wielkich szans na współpracę nie miałem - czy byłbym prawym człowiekiem wobec totalitaryzmu, wykazać nie mogłem, może i dobrze.
Ale... Krajowa Rada Doradców Podatkowych zobowiązała mnie zgodnie z ustawą bym oświadczenie podpisał, dlatego też temat lustracji, choć oganiam się od niego stale wraca. Chyba za dużo o tym myślę bo doszedłem do takich wniosków.
- (cyt.) "Przyznanie się do współpracy ze służbami specjalnymi PRL nie będzie mogło stanowić samodzielnej podstawy rozwiązania z pracownikiem umowy o pracę. Nie oznacza to jednak, że fakt współpracy ze służbami bezpieczeństwa pozostanie obojętny dla pracodawcy. Szczególnie zagrożeni mogą być byli współpracownicy, którzy sprawują funkcje publiczne lub wykonują zawód wymagający szczególnego zaufania. Wiąże się to z wymogiem wykazania się nieskazitelnym charakterem. Ich pracodawcy po ujawnieniu współpracy będą mogli wykazać, że nie mają oni wystarczająco wysokich kwalifikacji etycznych i z tego powodu zwolnią ich z pracy".
Większość zawodów objęta lustracją, to zawody zaufania publicznego, nietrudno wykazać konieczność "wykazania się nieskazitelnym charakterem". Wystarczy zaglądnąć do ustawy o doradztwie podatkowym, pisze w niej tak (art. 6. pkt 1.6): "Na listę doradców podatkowych wpisuje się osobę fizyczną, jeżeli spełnia łącznie następujące warunki: (...) jest nieskazitelnego charakteru i swoim dotychczasowym postępowaniem daje rękojmię prawidłowego wykonywania zawodu doradcy podatkowego".
Zatem za przyznanie się do współpracy grozi zwolnienie ze stanowiska, które często jest funkcja publiczną, a za kłamstwo w oświadczeniu lustracyjnym, przez 10 lat nie możne sprawować funkcji publicznej.
Czyli (jeśli ktoś ma na sumieniu współpracę) tak czy owak lepiej skłamać? Co ciekawe kłamca będzie miał jeszcze miał szansę obrony w Sądzie, bo zakładam, że wyciągnięcie jakiejś teczki, która dowodziłaby jego współpracy automatycznie nie będzie skutkowała uznaniem jego oświadczenia za kłamliwe.
Czy naprawdę pozostaje wybór: pozostać napiętnowanym prawdomównym lub szanowanym kłamcą? Ja chyba czegoś nie rozumiem.
źródła:
- Polska.pl - Do lustracji wystąp
- Gazeta Prawna - Pracodawca nie lustruje, ale może zwolnić
Edit (18:20): Już po moim tekście w serwisie Wiadomości24.pl pojawił się artykuł Marcina Skubiszewskiego
pt.: "Siedem grzechów głównych ustawy lustracyjnej, który znacznie szerzej porusza omawiany przeze mnie temat.
Autor napisał m.in: "W prawie karnym zasadą jest, że winę stwierdza sąd, na podstawie dowodów przedstawionych przez prokuraturę. Nikt nie ma obowiązku ani sam swojej winy ogłaszać, ani dostarczać dowodów przeciw sobie." (więcej w artykule).