Kiedy padły te słowa? "Wicepremier Zyta Gilowska poinformowała, że resort finansów proponuje zmniejszenie o 3 pkt proc. składki rentowej do 10 proc. z 13.". Nie, nie w tym roku, ale 11.02.2006 roku zaledwie miesiąc po powołaniu jej na ministra finansów [cytat].
Czerwiec 2007 za pasem a eksperci donoszą, że: "Sejm może nie zdążyć z uchwaleniem ustawy przed lipcem (...) posłowie mają przed sobą tylko dwa posiedzenia - w połowie i pod koniec czerwca".
Historia obniżenia składki na ubezpieczenie zdrowotne jest jednak znacznie dłuższa. Już w 1997 roku (i nie ważne jaki to był rząd) rozpoczęto ograniczanie dostępu do świadczeń z ubezpieczenia rentowego. Zasadniczo zmieniono definicję uprawniającą do świadczenia, do tej pory stwierdzano uszczerbek na zdrowiu, a po zmianie wyłącznie niezdolność do pracy (według nowej definicji, gdyby piszący te słowa księgowy uległ wypadkowi i był zmuszony poruszać się na wózku inwalidzkim, świadczenia rentowego by nie uzyskał, wszak wykonuje pracę siedzącą), zmieniono także organizację orzecznictwa, które obecnie należy do lekarzy orzeczników – pracowników ZUS, a nie do Komisji Lekarskich, jak to miało miejsce przed zmianą zasad. W konsekwencji liczba rencistów od 1999 roku drastycznie spadła.
Nie zważając na to reforma emerytalna, która weszła w życie od 1.1.1999 roku ulokowała składkę na ubezpieczenie rentowe na poziomie 13 proc. uwzględniając tę nie istniejącą już definicję, wedle, której liczba rencistów była znacznie większa. Od 8 lat, z roku na rok maleje liczba świadczeń na ubezpieczenie rentowe, a przedsiębiorcy i pracownicy płacą solidarnie 13 proc. Kolejne rządy pomijają milczeniem tę nadwyżkę w budżecie, bądź odkładają decyzję na później, bądź trąbią w tubę jaką obniżka składki przyniesie stratę dla budżetu.
Zacytuję eksperta Business Centre Club (BCC) Wojciecha Nagela: "Te 20 mld zł, które rząd chce przeznaczyć na obniżenie składki rentowej, można było wykorzystać w inny sposób, np. na reformę podatkową lub na rozwiązanie problemów służby zdrowia".
Powtórzę zatem: Te miliony nieuzasadnionych składek od 8 lat wpływają do budżetu i są "inaczej wykorzystywane", niech rząd zapisze sobie jako sukces obniżenie składki rentowej, niech dmie w tubę jak bardzo pragnie zmniejszyć klin podatkowy, ulżyć i wesprzeć przedsiębiorczość. Niech robi i mówi co chce i na Boga obniży wreszcie tę składkę.
A dla parlamentarzystów, którzy mogliby przypadkiem nie zdążyć, chciałbym przypomnieć, że nie jedno rozwiązanie płatnicy składek musieli dokonywać wstecz, przypomnę zmianę składki na fundusz pracy z 3 na 2,45 proc. i składkę na ubezpieczenie wypadkowe z 2,03 na 1,62 proc. Zmiany przepisów od 1 lipca spowodują konieczność obliczania nowych mniejszych składek dopiero po 1 sierpnia 2007 roku, prawo nie działa wstecz gdy chodzi o zabieranie praw, inaczej jest gdy nowe prawa są przyznawane na korzyść podatników.
Te same zachęty kieruję do ZUS i Prokomu. Wersja Płatnika 6.04.01 nie będzie po 1.07.2007 aktualna, ale może Janosik będzie wydolniejszy?
Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, który zakłada obniżenie składki rentowej. Obecnie wynosi ona łącznie 13%. Dla pracowników i pracodawców po 6,5%.
Projekt przewiduje następujące etapy obniżki składki:
- od lipca br. – 3 proc. mniej płacone przez pracowników (z 6,5 do 3,5 proc.)
- od stycznia 2008 r. – 2 proc. mniej w części opłacanej przez pracodawców (z 6,5 do 4,5 proc.), 2 proc. mniej w składce pracowniczej (z 3,5 do 1,5 proc.).
Komentarze